wpływ matki na dorosłą córkę hipnoterapia

Gdy emocje mamy stają się naszym ciężarem – historia transformacji wrażliwej kobiety

Czasem przychodzą do mnie kobiety, które od dziecka czują zbyt wiele. Czują nastroje, napięcia, emocje innych ludzi tak intensywnie, że trudno im odróżnić: to moje czy cudze? Tak było w przypadku mojej klientki – kobiety 40+, wysoko wrażliwej (WWO), głęboko empatycznej, z ogromną potrzebą spokoju, która przez całe życie nosiła w sobie ciężar emocji… swojej mamy. Wpływ matki na dorosłą córkę może być przytłaczający – nie tylko w dzieciństwie, ale także w dorosłym życiu. Zwłaszcza gdy relacja jest trudna, obciążająca emocjonalnie i odbiera kobiecie przestrzeń do bycia sobą.

Od zawsze wiedziała, że mama bywa trudna: krytyczna, obrażalska, pełna pretensji. Emocjonalnie szantażowała, nieustannie oceniała, nie akceptowała wyborów swojej dorosłej córki, kwestionowała wartość jej pracy i sposób wychowania dzieci. Każda kłótnia z mamą zostawiała po sobie nie tylko smutek, ale dosłownie ciężar w brzuchu. W splocie słonecznym, w gardle… Ciało pamiętało wszystko. Wpływ matki na dorosłą córkę często jest niewidzialny, a jednak głęboko zapisany w ciele i emocjach.

Klientka próbowała wcześniej wielu różnych metod na pojednanie z matką – rozmowy, wybaczenia, symboliczne odcięcia, ćwiczenia z ustawień. Podczas sesji czuła ulgę, ale wystarczył pierwszy konflikt czy krytyka ze strony mamy i wracało wszystko: ciężar, napięcie, poczucie winy. I przekonanie, że to z nią jest coś nie tak.

Pierwsza sesja: tam, gdzie wszystko się zaczęło

W pierwszej sesji hipnoterapii zrobiłyśmy regresję do przyczyny źródłowej. Klientka cofnęła się do czasu, gdy była jeszcze w brzuchu mamy. Wtedy nastąpiło pierwsze „sklejenie” z emocjami matki. Już jako płód przejmowała jej stany emocjonalne, żeby ją uspokoić, żeby przeżyć. Jej ciałko i system nerwowy nauczyły się, że jej bezpieczeństwo zależy od stanu emocjonalnego matki.

To ogromny ciężar jak na tak małą istotę. I ten ciężar pozostał. Działał dalej przez dekady. Każdy konflikt, każda niezgoda z matką aktywowała w ciele ten sam stan: napięcie, bolesne uczucie w brzuchu, zamknięcie w gardle, emocjonalne „odcięcie”. Po pierwszej sesji klientka odczuła dużą ulgę, ale ciało wciąż trzymało pozostałość tej historii.

Druga sesja: rozmowa z ciężarem

Druga sesja była terapią części. Pracowałyśmy z odczuwanym ciężarem w splocie słonecznym, który coraz bardziej dawał o sobie znać. W transie hipnotycznym klientka zobaczyła, że ten ciężar miał pełnić funkcję tarczy ochronnej. Mimo dobrych intencji, nie chronił – przytłaczał.

W bezpiecznym, symbolicznym procesie wewnętrznym, tarcza zmieniła się w biało-przezroczyste wsparcie. Przeniosła się na plecy klientki – jako „coś, co mnie wspiera, ale już mnie nie dusi”. To był niezwykły moment transformacji.

Trzecia sesja: wyjście z zamrożenia

W trzeciej sesji ponownie pracowałyśmy terapią części – tym razem z częścią, która automatycznie wprowadzała klientkę w stan emocjonalnego zamrożenia. To był mechanizm obronny – żeby nie kłócić się z matką, żeby nie powiedzieć za dużo, żeby później nie żałować. Bo wtedy przychodziły konsekwencje: emocjonalne szantaże, obrażanie się, nieprzyjemne komentarze, milczenie.

W hipnotycznej pracy klientka zrozumiała intencje tej części. Poprosiła ją, by zamiast zamrażać – wspierała. By ułatwiała trzeźwe spojrzenie i dystans, by nie pozwalała słowom matki wbijać się w ciało i duszę. Symbolicznie, ta część zmieniła się w przestrzeń ochronną, przez którą emocjonalne oskarżenia „spływają”.

Efekt: nowa perspektywa

Po kilku dniach od tej sesji klientka zauważyła kolejną ważną zmianę: zmieniła się jej perspektywa. Patrząc na relację z matką nie mogła zrozumieć, jak to możliwe, że dla niej ważniejsze są racje, pretensje i krytyka – niż dobra relacja z jedyną córką i wnukami. Ale – i to najważniejsze – to nie bolało. Nie wpadała już w poczucie winy. Miała spokój.

Zmiana głębsza niż relacja z matką

To wewnętrzne „sklejenie” z matką miało też wpływ na inne obszary życia – zwłaszcza zawodowy. Matka klientki wielokrotnie podkreślała, że wartościowa praca to tylko ta „na etat”. Klientka – marząca o wolności i prowadzeniu własnej działalności – przez lata zmagała się z wewnętrznym konfliktem. Praca na etacie ją tłamsiła, ale własna firma nie rozwijała się, nie przynosiła dochodów. Towarzyszyły temu myśli: „jestem nieudacznikiem”, „jestem pasożytem”, „nie nadaję się do niczego”.

Dopiero po tych sesjach hipnoterapii zaczęła czuć coś, czego wcześniej nie znała: wewnętrzną wolność. Przestrzeń. Zgoda na bycie sobą. Spokój, który nie znika przy pierwszym napięciu. I głębokie poczucie, że ma prawo żyć po swojemu – i pracować po swojemu.

Co dalej?

Klientka mówi, że to dla niej przełom. Czuje się lżejsza. Czuje, że ma głos. Czuje, że nie musi dłużej być „emocjonalnym filtrem” dla matki. Oczywiście, proces jeszcze trwa, ale transformacja już się dzieje.

I to właśnie potrafi hipnoterapia. Nie zmienia ludzi wokół nas. Ale pomaga nam odzyskać własną moc, granice i spokój. Nawet wtedy, gdy mamy do czynienia z kimś tak bliskim i trudnym jednocześnie, jak własna mama.

Z czułością – Hipnoterapeutka kobiet

Zapraszam do mojego bloga: